Forum www.rycerz.fora.pl Strona Główna www.rycerz.fora.pl
FORUM RYCERZ Wspomnienie Przyjaciół
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Chora "niewinność"
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rycerz.fora.pl Strona Główna -> Rycerz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SANDIEGO
Gość






PostWysłany: Nie 2:37, 30 Gru 2018    Temat postu: Chora "niewinność"

Osoby, które mnie znają wiedzą o tym, że nie mam najlepszej opinii o polskiej służbie zdrowia. W moim życiu (w Kraju) jest mnóstwo niefortunnych przykładów potwierdzających ten zły osąd. Są pacjenci, którzy twierdzą, że polscy lekarze (pielęgniarki też) nigdy nie biorą łapówek.

Wiem na pewno, że jest inaczej. O braniu łapówek przez pracowników polskiej służby zdrowia często słyszę podczas regularnych rozmów telefonicznych, które przeprowadzam ze znajomymi w mojej Ojczyźnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło (stare, niedobre nawyki pozostały również w innych dziedzinach życia Polaków).

W poniższym artykule jest mowa o jednym z tysięcy przykładów brania łapówek przez polskich lekarzy.


[link widoczny dla zalogowanych]



4 cytaty z artykułu (są one jego kwintesencją):

"Jan S., znany krakowski chirurg, skazany na karę bezwzględnego więzienia za branie łapówek od rodziców chorych dzieci, został dziś nad ranem zatrzymany przez krakowskich policjantów - dowiedzieli się dziennikarze Onetu i "Gazety Krakowskiej". Lekarz od października ukrywał się przed śledczymi, a sąd wydał nakaz doprowadzenia go do więzienia. Teraz zatrzymany trafi do zakładu karnego na 2 lata i 8 miesięcy."

"Podczas procesu sędzia Tomasz Grebla przytoczył szereg zeznań świadków, którzy wprost mówili o wymuszaniu łapówek. – Byli to ludzie niemajętni. Ludzie ze wsi sprzedawali swój inwentarz, żeby mieć pieniądze i wręczyć je doktorowi. Inni pożyczali u rodziców, dziadków, w bankach, aby ich dziecko mogło być dobrze leczone – powiedział w październiku zeszłego roku sędzia Grebla."

"Pomimo że wyrok zapadł blisko dwa lata temu Jan S. do tej pory pozostawał na wolności. Obrońca lekarza złożył wniosek o odroczenie wykonania kary z powodu problemów zdrowotnych. Sąd nakazał powołanie biegłych i zbadanie skazanego, jednak siedem zakładów medycyny sądowej odmówiło podjęcia się przeprowadzenia badań. Ich pracownicy zasłaniają się nadmiarem pracy. Bez opinii specjalisty sąd nie może podjąć decyzji, czy lekarz powinien zacząć odbywanie kary."

"Ostatecznie – na początku tego roku - jeden z Zakładów Medycyny Sądowej wydał opinię w sprawie doktora S."


PS. Po przeczytaniu powyższego artykułu, w którym jest mowa o siedmiu (7) zakładach medycyny sądowej odmawiających zbadania "chorego" chirurga, przypomina się polskie przysłowie: "kruk krukowi oka nie wykole".
Powrót do góry
Omega
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2018
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:09, 30 Gru 2018    Temat postu:

Istnieją zawody które objęte są tajemnymi wewnętrznymi przysięgami. Chyba już czas odejść od tych praktyk. Lekarz, duchowny, sędzia, prokurator, urzędnik państwowy ma przysięgać na Konstytucję a nie na swojego kacyka z wierchuszki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżesika
Użytkownik



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Stany Zjednoczone
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:57, 30 Gru 2018    Temat postu:

Urzędnik, biznesmen, prawnik, prokurator ... składając zeznania pod przysięgą przed komisją sejmową zasłania się tajemnicą zawodową. Gdyby zeznawał ksiądz, zasłoniłby się tajemnicą duchową.
Można oczywiście zwolnić przesłuchiwanego z tajemnicy. Ale to nic nie daje. Zasłania się niepamięcią. A na to już żadnego sposobu nie ma.
Lekarz przysięgał zachowanie tajemnicy. Przed komisją sejmową składa przysięgę mówienia prawdy.
Która więc przysięga jest ważniejsza?

Przysięgałam mężowi wierność. Kto zwolni mnie od tej przysięgi? Kto zmusi mnie abym mówiła prawdę co robiłam z mężem w łóżku?

Z tymi przysięgami należy być ostrożnym.

Jeśli zachoruję i otrzymam kilkudniowe zwolnienie lekarskie, to cały zakład od razu wie na co choruję, bo lekarz wpisuje numer choroby. Jako to więc tajemnica?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:58, 03 Sty 2019    Temat postu: Re: Chora "niewinność"

SANDIEGO napisał:
Osoby, które mnie znają wiedzą o tym, że nie mam najlepszej opinii o polskiej służbie zdrowia. W moim życiu (w Kraju) jest mnóstwo niefortunnych przykładów potwierdzających ten zły osąd. Są pacjenci, którzy twierdzą, że polscy lekarze (pielęgniarki też) nigdy nie biorą łapówek.

Wiem na pewno, że jest inaczej. O braniu łapówek przez pracowników polskiej służby zdrowia często słyszę podczas regularnych rozmów telefonicznych, które przeprowadzam ze znajomymi w mojej Ojczyźnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło (stare, niedobre nawyki pozostały również w innych dziedzinach życia Polaków).

W poniższym artykule jest mowa o jednym z tysięcy przykładów brania łapówek przez polskich lekarzy.


[link widoczny dla zalogowanych]



4 cytaty z artykułu (są one jego kwintesencją):

"Jan S., znany krakowski chirurg, skazany na karę bezwzględnego więzienia za branie łapówek od rodziców chorych dzieci, został dziś nad ranem zatrzymany przez krakowskich policjantów - dowiedzieli się dziennikarze Onetu i "Gazety Krakowskiej". Lekarz od października ukrywał się przed śledczymi, a sąd wydał nakaz doprowadzenia go do więzienia. Teraz zatrzymany trafi do zakładu karnego na 2 lata i 8 miesięcy."

"Podczas procesu sędzia Tomasz Grebla przytoczył szereg zeznań świadków, którzy wprost mówili o wymuszaniu łapówek. – Byli to ludzie niemajętni. Ludzie ze wsi sprzedawali swój inwentarz, żeby mieć pieniądze i wręczyć je doktorowi. Inni pożyczali u rodziców, dziadków, w bankach, aby ich dziecko mogło być dobrze leczone – powiedział w październiku zeszłego roku sędzia Grebla."

"Pomimo że wyrok zapadł blisko dwa lata temu Jan S. do tej pory pozostawał na wolności. Obrońca lekarza złożył wniosek o odroczenie wykonania kary z powodu problemów zdrowotnych. Sąd nakazał powołanie biegłych i zbadanie skazanego, jednak siedem zakładów medycyny sądowej odmówiło podjęcia się przeprowadzenia badań. Ich pracownicy zasłaniają się nadmiarem pracy. Bez opinii specjalisty sąd nie może podjąć decyzji, czy lekarz powinien zacząć odbywanie kary."

"Ostatecznie – na początku tego roku - jeden z Zakładów Medycyny Sądowej wydał opinię w sprawie doktora S."


PS. Po przeczytaniu powyższego artykułu, w którym jest mowa o siedmiu (7) zakładach medycyny sądowej odmawiających zbadania "chorego" chirurga, przypomina się polskie przysłowie: "kruk krukowi oka nie wykole".

Nie chcę generalizować...wrzucać wszystkich lekarzy do jednego worka...
Ale pazerność co poniektórych nie ma granic... mam na myśli zwykła ludzką przyzwoitość... bo o etyce nawet szkoda mówić.

Z opowiadań znajomej...
... jej ojciec leżał ciężko chory w szpitalu... odwiedzała go codziennie, rozmawiała z lekarzem prowadzącym...i gdy pewnego dnia przyszła, spotkała na korytarzu lekarza. Spytała o rokowania... bardzo chętnie z nią rozmawiał i sugerował, że będzie dobrze. Ucieszona wyciągnęła z torebki kilka banknotów... i wepchnęła mu do kieszeni.
I pędem pobiegła do sali... łózko ojca było puste... okazało się, że zmarł kilka godzin wcześniej...


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joleczka
Użytkownik



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:31, 03 Sty 2019    Temat postu:

Lekarz prowadzący chorego w szpitalu nie zawsze znajduje na tyle czasu aby mógł na bieżąco wiedzieć o wolnych łóżkach. Od tego jest salowa. Salowa najlepiej jest zorientowana kogo z sali wyprowadzono do kostnicy.
Bo musi zmienić pościel to wie kogo już na sali nie ma. Poza tym na stoliku pozostaje nie zjedzony talerz zupy i drugie danie chętnie zjadane przez żyjących jeszcze pacjentów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDIEGO
Gość






PostWysłany: Pią 5:26, 04 Sty 2019    Temat postu: Re: Chora "niewinność"

Ula napisał:
SANDIEGO napisał:
Osoby, które mnie znają wiedzą o tym, że nie mam najlepszej opinii o polskiej służbie zdrowia. W moim życiu (w Kraju) jest mnóstwo niefortunnych przykładów potwierdzających ten zły osąd. Są pacjenci, którzy twierdzą, że polscy lekarze (pielęgniarki też) nigdy nie biorą łapówek.

Wiem na pewno, że jest inaczej. O braniu łapówek przez pracowników polskiej służby zdrowia często słyszę podczas regularnych rozmów telefonicznych, które przeprowadzam ze znajomymi w mojej Ojczyźnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło (stare, niedobre nawyki pozostały również w innych dziedzinach życia Polaków).

W poniższym artykule jest mowa o jednym z tysięcy przykładów brania łapówek przez polskich lekarzy.


[link widoczny dla zalogowanych]



4 cytaty z artykułu (są one jego kwintesencją):

"Jan S., znany krakowski chirurg, skazany na karę bezwzględnego więzienia za branie łapówek od rodziców chorych dzieci, został dziś nad ranem zatrzymany przez krakowskich policjantów - dowiedzieli się dziennikarze Onetu i "Gazety Krakowskiej". Lekarz od października ukrywał się przed śledczymi, a sąd wydał nakaz doprowadzenia go do więzienia. Teraz zatrzymany trafi do zakładu karnego na 2 lata i 8 miesięcy."

"Podczas procesu sędzia Tomasz Grebla przytoczył szereg zeznań świadków, którzy wprost mówili o wymuszaniu łapówek. – Byli to ludzie niemajętni. Ludzie ze wsi sprzedawali swój inwentarz, żeby mieć pieniądze i wręczyć je doktorowi. Inni pożyczali u rodziców, dziadków, w bankach, aby ich dziecko mogło być dobrze leczone – powiedział w październiku zeszłego roku sędzia Grebla."

"Pomimo że wyrok zapadł blisko dwa lata temu Jan S. do tej pory pozostawał na wolności. Obrońca lekarza złożył wniosek o odroczenie wykonania kary z powodu problemów zdrowotnych. Sąd nakazał powołanie biegłych i zbadanie skazanego, jednak siedem zakładów medycyny sądowej odmówiło podjęcia się przeprowadzenia badań. Ich pracownicy zasłaniają się nadmiarem pracy. Bez opinii specjalisty sąd nie może podjąć decyzji, czy lekarz powinien zacząć odbywanie kary."

"Ostatecznie – na początku tego roku - jeden z Zakładów Medycyny Sądowej wydał opinię w sprawie doktora S."


PS. Po przeczytaniu powyższego artykułu, w którym jest mowa o siedmiu (7) zakładach medycyny sądowej odmawiających zbadania "chorego" chirurga, przypomina się polskie przysłowie: "kruk krukowi oka nie wykole".

Nie chcę generalizować...wrzucać wszystkich lekarzy do jednego worka...
Ale pazerność co poniektórych nie ma granic... mam na myśli zwykła ludzką przyzwoitość... bo o etyce nawet szkoda mówić.

Z opowiadań znajomej...
... jej ojciec leżał ciężko chory w szpitalu... odwiedzała go codziennie, rozmawiała z lekarzem prowadzącym...i gdy pewnego dnia przyszła, spotkała na korytarzu lekarza. Spytała o rokowania... bardzo chętnie z nią rozmawiał i sugerował, że będzie dobrze. Ucieszona wyciągnęła z torebki kilka banknotów... i wepchnęła mu do kieszeni.
I pędem pobiegła do sali... łózko ojca było puste... okazało się, że zmarł kilka godzin wcześniej...





Uleńko, Twój smutny post potwierdza moją (złą) opinię o polskiej służbie zdrowia.
Powrót do góry
KubuśPuchatek
Użytkownik



Dołączył: 02 Gru 2018
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 91 razy

PostWysłany: Pią 12:12, 04 Sty 2019    Temat postu: Re: Chora "niewinność"

SANDIEGO napisał:
Ula napisał:
SANDIEGO napisał:
Osoby, które mnie znają wiedzą o tym, że nie mam najlepszej opinii o polskiej służbie zdrowia. W moim życiu (w Kraju) jest mnóstwo niefortunnych przykładów potwierdzających ten zły osąd. Są pacjenci, którzy twierdzą, że polscy lekarze (pielęgniarki też) nigdy nie biorą łapówek.

Wiem na pewno, że jest inaczej. O braniu łapówek przez pracowników polskiej służby zdrowia często słyszę podczas regularnych rozmów telefonicznych, które przeprowadzam ze znajomymi w mojej Ojczyźnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło (stare, niedobre nawyki pozostały również w innych dziedzinach życia Polaków).

W poniższym artykule jest mowa o jednym z tysięcy przykładów brania łapówek przez polskich lekarzy.


[link widoczny dla zalogowanych]



4 cytaty z artykułu (są one jego kwintesencją):

"Jan S., znany krakowski chirurg, skazany na karę bezwzględnego więzienia za branie łapówek od rodziców chorych dzieci, został dziś nad ranem zatrzymany przez krakowskich policjantów - dowiedzieli się dziennikarze Onetu i "Gazety Krakowskiej". Lekarz od października ukrywał się przed śledczymi, a sąd wydał nakaz doprowadzenia go do więzienia. Teraz zatrzymany trafi do zakładu karnego na 2 lata i 8 miesięcy."

"Podczas procesu sędzia Tomasz Grebla przytoczył szereg zeznań świadków, którzy wprost mówili o wymuszaniu łapówek. – Byli to ludzie niemajętni. Ludzie ze wsi sprzedawali swój inwentarz, żeby mieć pieniądze i wręczyć je doktorowi. Inni pożyczali u rodziców, dziadków, w bankach, aby ich dziecko mogło być dobrze leczone – powiedział w październiku zeszłego roku sędzia Grebla."

"Pomimo że wyrok zapadł blisko dwa lata temu Jan S. do tej pory pozostawał na wolności. Obrońca lekarza złożył wniosek o odroczenie wykonania kary z powodu problemów zdrowotnych. Sąd nakazał powołanie biegłych i zbadanie skazanego, jednak siedem zakładów medycyny sądowej odmówiło podjęcia się przeprowadzenia badań. Ich pracownicy zasłaniają się nadmiarem pracy. Bez opinii specjalisty sąd nie może podjąć decyzji, czy lekarz powinien zacząć odbywanie kary."

"Ostatecznie – na początku tego roku - jeden z Zakładów Medycyny Sądowej wydał opinię w sprawie doktora S."


PS. Po przeczytaniu powyższego artykułu, w którym jest mowa o siedmiu (7) zakładach medycyny sądowej odmawiających zbadania "chorego" chirurga, przypomina się polskie przysłowie: "kruk krukowi oka nie wykole".

Nie chcę generalizować...wrzucać wszystkich lekarzy do jednego worka...
Ale pazerność co poniektórych nie ma granic... mam na myśli zwykła ludzką przyzwoitość... bo o etyce nawet szkoda mówić.

Z opowiadań znajomej...
... jej ojciec leżał ciężko chory w szpitalu... odwiedzała go codziennie, rozmawiała z lekarzem prowadzącym...i gdy pewnego dnia przyszła, spotkała na korytarzu lekarza. Spytała o rokowania... bardzo chętnie z nią rozmawiał i sugerował, że będzie dobrze. Ucieszona wyciągnęła z torebki kilka banknotów... i wepchnęła mu do kieszeni.
I pędem pobiegła do sali... łózko ojca było puste... okazało się, że zmarł kilka godzin wcześniej...





Uleńko, Twój smutny post potwierdza moją (złą) opinię o polskiej służbie zdrowia.






Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joleczka
Użytkownik



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:36, 04 Sty 2019    Temat postu:

Kiedyś nie chciało mi się pójść do szkoły i powiedziałam mojej mamusi, że boli mnie brzuch. Mamusia wytłumaczyła mi, że z pewnością zbliża się okres. To ja powiedziałam, że okres skończyłam tydzień temu.

Zaniepokojona mamusia zawiozła mnie do doktora. Doktor orzekł, że to ostre zapalenie wyrostka robaczkowego i należy natychmiast operować.

Ja się okropnie wystraszyłam. Przyznałam się, że nie byłam przygotowana do klasówki i symulowałam. Razz


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDIEGO
Gość






PostWysłany: Czw 21:36, 21 Mar 2019    Temat postu:

Pan Krzysztof trafił na izbę przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego w bardzo złym stanie. Z jego opuchniętej nogi ciekła krew i ropa. Personel przechodził obok niego obojętnie. Pacjent zmarł w męczarniach. Szpital odniósł się do sprawy.

Tragiczne zdarzenia opisała w poście na Facebooku pani Anna. Pacjent był jej szwagrem.

"To z jaką bezdusznością personelu medycznego został potraktowany mój szwagier śp Krzysztof na izbie przyjęć szpitala na Zegadłowicza w Sosnowcu niech będzie przestrogą dla innych, może ten post uratuje czyjeś życie" - zaczęła swój wpis kobieta.

Wyjaśniła, że jej 39-letni szwagier został odwieziony do szpitala przez jej męża. Został tam skierowany w trybie pilnym - polecenie wydał lekarz rodzinny. Pan Krzysztof miał opuchniętą, siną nogę. Wszystko wskazywało na zator.

"Mimo to dostał kolor zielony z oczekiwaniem powyżej 4 godzin. Z nogi cały czas sączył się płyn z krwią" - relacjonuje dalej kobieta. Choć szwagier trafił tam po godzinie 10, to pierwszy lekarz zainteresował się nim dopiero koło 12. Miał wykonane badanie drożności żył. Potem wrócił do czekania na izbie.

"W tym czasie Krzysztof tracił głos, bełkotał, kiedy podniósł się z wózka, natychmiast tracił równowagę, był roztrzęsiony. Rano rozmawiał i zachowywał się normalnie. Kiedy mąż mówił o tych objawach napotkanym na izbie lekarzom został zignorowany. Nawet nie zmierzono poziomu glukozy zwykłym glukometrem" - pisze pani Anna.

I dodaje: "Jedyną osobą która zajmowała się Krzysztofem była pani sprzątająca która co 15 minut wymieniała ręczniki spod nogi (...). O powadze sytuacji niech świadczy fakt że inni, obcy ludzie reagowali na to co się dzieje. Mówili, że jest z nim coraz gorzej".

Mimo tak wyraźnych sygnałów świadczących o tym, że stan pacjenta się pogarsza personel medyczny pozostawał obojętny. Po godzinie 17 choremu podpięto ciśnieniomierz. Wynik wskazywał na stan zapaści. Pan Krzysztof umierał.

Dopiero po 21 została wezwana karetka, by przewieźć go do Chorzowa. Mężczyzna już tam nie dojechał. Zmarł po kilku godzinach powolnego konania.

Jak podkreśla pani Anna: "Jednego jesteśmy pewni, Krzysztof zmarł przez niechlujstwo i straszne zaniedbania personelu tego szpitala. Nie znamy w tej chwili bezpośredniej przyczyny śmierci, mimo wszystko, jaka by nie była, nie otrzymał na czas pomocy. Czekał na nią bardzo długo. Za długo".



[link widoczny dla zalogowanych]


Słowa: "Polak Polakowi Polakiem" niech będą moim komentarzem.

PS. Powyższy artykuł potwierdza moją złą opinię o polskiej służbie zdrowia.


Tak się złożyło, że wczoraj (20 marca) miałem krótką pogawędkę z kierownikiem bardzo dużej przyszpitalnej apteki. Zawsze kiedy mnie zobaczy, to się pyta o sytuację w mojej Ojczyźnie (wie skąd pochodzę), o mój stan zdrowia itp. Bardzo miły człowiek. Powiedziałem mu, że w Polsce oczekiwanie na wizytę u specjalisty może potrwać kilka miesięcy, a w niektórych przypadkach nawet kilka lat.

Z niedowierzaniem pokręcił głową i powiedział, że jestem szczęściarzem, bo mieszkam w Kalifornii, gdzie pacjenci nie mają takiego problemu.

PS. W San Diego wizyta u specjalisty to kwestia kilku tygodni, a w poważnej sytuacji lekarz może przyjąć pacjenta w dzień zgłoszenia.

Chciałoby się powiedzieć, co kraj, to obyczaj.


Ostatnio zmieniony przez SANDIEGO dnia Pią 2:29, 22 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
SANDIEGO
Gość






PostWysłany: Sob 22:04, 23 Mar 2019    Temat postu:

Kilka dni temu, przez lekceważącą postawę lekarzy na SOR w Sosnowcu zmarł w męczarniach 39-letni pan Krzysztof. Okazuje się jednak, że tak karygodne zachowanie to nie przypadek. Dwa dni po dramacie z Sosnowca, do sieci trafiło nagranie z izby przyjęć w Dąbrowie Górniczej. Widać na nim zwijającą się z bólu młodą kobietę. Zareagowali wyłącznie inni pacjenci.

20 marca młoda kobieta z silnymi bólami, najprawdopodobniej brzucha, przyjechała na SOR w Dąbrowie Górniczej. Wyraźnie zaniepokojeni jej stanem pozostali czekający w kolejce pacjenci, zaczęli apelować o jej szybsze przyjęcie przez lekarza. - Zwija się z bólu, a doktor jest już od pół godziny - mówi jedna z kobiet na nagraniu, które trafiło do sieci.

Mimo wizyt w gabinecie i szumu na korytarzu, żaden lekarz nie zainteresował się kobietą, która na tle pozostałych osób, zdecydowanie wymagała pomocy poza kolejnością. - No jak tak można - oburzali się pacjenci, którzy nie mogli doprosić się interwencji. W pewnym momencie kobieta osunęła się na ziemię. - Ratunku, ratunku! Kobieta zemdlała, zemdlała na korytarzu! - słychać paniczne krzyki. Dopiero wówczas z sali wyszła ubrana w biały kitel kobieta, najpewniej lekarka dyżurująca tego dnia na SOR Zagłębiowskiego Centrum Onkologii w Dąbrowie Górniczej.

Prezydent Dąbrowy Górniczej, Marcin Bazylak, w liście do szpitala pisze (m/in):

"Szanowni Państwo,

Szokujący filmik nagrany wczoraj wieczorem w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym dąbrowskiego szpitala ukazał sytuację, która w mojej ocenie nigdy nie powinna mieć miejsca i nie znajduję dla niej żadnego usprawiedliwienia. W związku z powyższym zwróciłem się dzisiaj rano do dyrektora szpitala o pilne wyjaśnienie tej sytuacji."


[link widoczny dla zalogowanych]


Nie będę komentował powyższego artykułu, którego treść jest... komentarzem o pracy polskiej służby zdrowia.
Powrót do góry
Omega
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2018
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:04, 24 Mar 2019    Temat postu:

Zasady udzielania pomocy przez SOR są ściśle określone na wywieszonych kilku tablicach w poczekalni.

Uderza informacja, że zniecierpliwiony chory często konający wielogodzinnym oczekiwaniem na podstawową pomoc przy próbach wznawiania próśb nawet z wpisem "Pilne" może zostać wyprowadzony przez ochronę za teren szpitala. Odwiedziny członka najbliższej rodzimy są niemożliwe. Nikt z rodziny nie wie co się tam dzieje.

Ale pierwszeństwo natychmiastowej pomocy otrzymują kierowcy znajdujący się pod wpływem alkoholu którzy odmówili dmuchania w alkomat. Pacjenta przywozi policjant. Oni są obsługiwani priorytetowo. Są kłopoty bo pacjent nie chce poddać się badaniom krwi.

A obok ogromna kolejka cierpiących. Personel jest przepracowany. W poczekalni musi być cisza. Nikomu nie wolno jęczeć z bólu.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDIEGO
Gość






PostWysłany: Nie 4:07, 24 Mar 2019    Temat postu:

Omega napisał:
Zasady udzielania pomocy przez SOR są ściśle określone na wywieszonych kilku tablicach w poczekalni.

Uderza informacja, że zniecierpliwiony chory często konający wielogodzinnym oczekiwaniem na podstawową pomoc przy próbach wznawiania próśb nawet z wpisem "Pilne" może zostać wyprowadzony przez ochronę za teren szpitala. Odwiedziny członka najbliższej rodzimy są niemożliwe. Nikt z rodziny nie wie co się tam dzieje.

Ale pierwszeństwo natychmiastowej pomocy otrzymują kierowcy znajdujący się pod wpływem alkoholu którzy odmówili dmuchania w alkomat. Pacjenta przywozi policjant. Oni są obsługiwani priorytetowo. Są kłopoty bo pacjent nie chce poddać się badaniom krwi.

A obok ogromna kolejka cierpiących. Personel jest przepracowany. W poczekalni musi być cisza. Nikomu nie wolno jęczeć z bólu.



Omego, od kiedy zamieszkałem w Kalifornii, to w żadnym sklepie (nawet jubilerskim) czy urzędzie nie widziałem ochroniarzy. Wydaje mi się, że tutejszy jakikolwiek biznes nie posiada żadnej ochrony.

W kalifornijskim szpitalu lub Emergency Room (odpowiednik polskiego SOR-u) przy łóżku chorego mogą przebywać członkowie rodziny lub znajomi - godziny są nieograniczone (pacjenta można odwiedzać nawet po północy przez 7 dni w tygodniu). W tutejszych szpitalach nie ma żadnych ochroniarzy.

Niektórzy mówią, że co kraj, to obyczaj.

Razz
Powrót do góry
Omega
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2018
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:30, 24 Mar 2019    Temat postu:

SANDIEGO napisał:
Omega napisał:
Zasady udzielania pomocy przez SOR są ściśle określone na wywieszonych kilku tablicach w poczekalni.

Uderza informacja, że zniecierpliwiony chory często konający wielogodzinnym oczekiwaniem na podstawową pomoc przy próbach wznawiania próśb nawet z wpisem "Pilne" może zostać wyprowadzony przez ochronę za teren szpitala. Odwiedziny członka najbliższej rodzimy są niemożliwe. Nikt z rodziny nie wie co się tam dzieje.

Ale pierwszeństwo natychmiastowej pomocy otrzymują kierowcy znajdujący się pod wpływem alkoholu którzy odmówili dmuchania w alkomat. Pacjenta przywozi policjant. Oni są obsługiwani priorytetowo. Są kłopoty bo pacjent nie chce poddać się badaniom krwi.

A obok ogromna kolejka cierpiących. Personel jest przepracowany. W poczekalni musi być cisza. Nikomu nie wolno jęczeć z bólu.



Omego, od kiedy zamieszkałem w Kalifornii, to w żadnym sklepie (nawet jubilerskim) czy urzędzie nie widziałem ochroniarzy. Wydaje mi się, że tutejszy jakikolwiek biznes nie posiada żadnej ochrony.

W kalifornijskim szpitalu lub Emergency Room (odpowiednik polskiego SOR-u) przy łóżku chorego mogą przebywać członkowie rodziny lub znajomi - godziny są nieograniczone (pacjenta można odwiedzać nawet po północy przez 7 dni w tygodniu). W tutejszych szpitalach nie ma żadnych ochroniarzy.

Niektórzy mówią, że co kraj, to obyczaj.

Razz


U nas działają ZPOS (Zmotoryzowane Patrole Ochrony Sklepów)
Wewnątrz szpitali, marketów znajdują się wartownie z ochroną. Ochroniarze patrolują pomieszczenia sklepu. Ochroniarz potrafi chodzić krok w krok za wybraną klientką albo klientem.

Włożyłam przy ochroniarzu do koszyka dwa słoiki fasolki po bretońsku. Ale gdy odwrócił się odłożyłam na półkę.
Poszłam szukać czegoś innego. Asystował mi aż do samej kasy.
Telefonem przekazał mnie ochroniarzowi na parkingu.

Parking patrolowany ale nie chroniony. Ochroniarz stał przy mnie i patrzył co wkładam do bagażnika.

Powiedziałam: Ojej, zapomniałam kupić fasolki po bretońsku. Zatrzasnęłam bagażnik z dwiema zgrzewkami pierogów ruskich i odjechałam.

Patrzyłam w lusterko czy nie jestem śledzona.
Cool


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDIEGO
Gość






PostWysłany: Pon 18:35, 25 Mar 2019    Temat postu:

Operacja jaskry przesunięta na 2028 rok.

86-letnia pacjentka: zakpiono sobie ze mnie.

Starsza pacjentka czekała od lat na operację usunięcia zaćmy i jaskry. Miała się doczekać w czerwcu. Ale nagle szok - przyszło zawiadomienie, że termin został przesunięty o kolejne 9 lat. Pacjentka pyta, czy doczeka.

Kiedy minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłosił, że likwiduje limity na operację zaćmy, to pani Kurowska bardzo się ucieszyła. Zbyt wcześnie. Chwilę potem przyszedł do niej list, że zabieg, który miała mieć wreszcie w czerwcu tego roku, zostaje przesunięty na grudzień 2028 roku.

- Nie wiedziałam, czy mam wyć z wściekłości czy śmiać się. Pierwsza wersja moja była taka, że urzędnik pomylił się, wpisując datę - komentuje pani Irmina Kurowska.

Nikt się nie pomylił. Sprawdziliśmy w przychodni, która przysłała list. Mają tu kolejne takie listy do wysłania do kilkuset osób, na jeszcze odleglejsze terminy. To jaki jest najbliższy wolny termin?

- Dziś, jeśli ktoś do nas zadzwoni, to czerwiec 2036 roku - odpowiada dr Andrzej Mądrala, prezes zarządu Centrum Medycznego "Mavit".


[link widoczny dla zalogowanych]


Powtórzę odpowiedź prezesa zarządu Andrzeja Mądrali, który był zapytany o najbliższy wolny termin: "dziś, jeśli ktoś do nas zadzwoni, to czerwiec 2036 roku".


Amerykańskie szpitale leczą chorych ludzi (nieubezpieczonych też) i osiągają duże zyski.

PS. Tutaj nie ma NFZ... i dzięki Bogu.
Powrót do góry
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:24, 25 Mar 2019    Temat postu:

SANDIEGO napisał:
Operacja jaskry przesunięta na 2028 rok.

86-letnia pacjentka: zakpiono sobie ze mnie.

Starsza pacjentka czekała od lat na operację usunięcia zaćmy i jaskry. Miała się doczekać w czerwcu. Ale nagle szok - przyszło zawiadomienie, że termin został przesunięty o kolejne 9 lat. Pacjentka pyta, czy doczeka.

Kiedy minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłosił, że likwiduje limity na operację zaćmy, to pani Kurowska bardzo się ucieszyła. Zbyt wcześnie. Chwilę potem przyszedł do niej list, że zabieg, który miała mieć wreszcie w czerwcu tego roku, zostaje przesunięty na grudzień 2028 roku.

- Nie wiedziałam, czy mam wyć z wściekłości czy śmiać się. Pierwsza wersja moja była taka, że urzędnik pomylił się, wpisując datę - komentuje pani Irmina Kurowska.

Nikt się nie pomylił. Sprawdziliśmy w przychodni, która przysłała list. Mają tu kolejne takie listy do wysłania do kilkuset osób, na jeszcze odleglejsze terminy. To jaki jest najbliższy wolny termin?

- Dziś, jeśli ktoś do nas zadzwoni, to czerwiec 2036 roku - odpowiada dr Andrzej Mądrala, prezes zarządu Centrum Medycznego "Mavit".


[link widoczny dla zalogowanych]


Powtórzę odpowiedź prezesa zarządu Andrzeja Mądrali, który był zapytany o najbliższy wolny termin: "dziś, jeśli ktoś do nas zadzwoni, to czerwiec 2036 roku".


Amerykańskie szpitale leczą chorych ludzi (nieubezpieczonych też) i osiągają duże zyski.

PS. Tutaj nie ma NFZ... i dzięki Bogu.

Bezduszność urzędników tego obleganego szpitala poraża.
Jednym zdaniem powiadomili starszą panię o nowym terminie, który mógł wywołać u niej zawał serca.
A przecież mogli dopisać... wykaz szpitali w Warszawie, w który terminy oczekiwania na zabieg...są o całe lata krótsze.
Przepytywany urzędnik NFOZ wymienił takie, gdzie na zabieg czeka się kilka miesięcy.

A jaka jest prawda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ula dnia Pon 21:25, 25 Mar 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rycerz.fora.pl Strona Główna -> Rycerz Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin